Od marca 2013 roku obserwujemy wzmożone wysiłki dyplomacji USA w kierunku reaktywowania idei bezpośrednich negocjacji izraelsko-palestyńskich. Jak do tej pory negocjatorzy są wciąż zaangażowani w fazę przedwstępną, zaś sama treść prowadzonych rozmów pozostaje tajemnicą. Utajnienie spotkań jest częścią strategii występującego w roli mediatora sekretarza stanu USA Johna Kerry’ego. Poufność ma zapobiec rozbudzeniu przedwczesnych oczekiwań. Jednocześnie Kerry dołożył starań, by agenda potencjalnych negocjacji objęła zagadnienia wcześniej rozpoznane i zaakceptowane[i]. Dyplomacja USA wyraźnie stara się zatem uniknąć błędów, jakie pojawiły się podczas poprzednich negocjacji – w szczególności niefortunnych posunięć „doby Camp David”, kiedy negocjacyjne postulaty nie zostały wcześniej skonsultowane, a ostatecznie rokowania ugrzęzły w dyskusji nad szeregiem nierozpoznanych w fazie przednegocjacyjnej problemów szczegółowych.[ii] Wydaje się więc, że antycypowane dziś porozumienie – jeśli do niego dojdzie – ma szansę zmaterializować się poprzez negocjacje legalizujące i sankcjonujące wcześniejsze ustalenia. Teoretycznie zatem proces toczy się dobrym kierunku, rozmowy wstępne mogą stać się okazją do częściowego choć obudowania zaufania, rozpoznania oczekiwań jak i próbą dyskusji nad zagadnieniami technicznymi, co w konsekwencji może pozwolić ukierunkować rokowania z dala od delikatnego symbolicznego wymiaru negocjowanych problemów.
Pełny tekst TUTAJ